Beod spojrzał ku wściekłemu zwierzęciu. Jego nogi lekko zadrżały. Nawet taki awanturnik jak on, nigdy nie ujrzał tak ogromnej bestii. Będzie trudno, cholernie trudno - pomyślał. Wilk kierował się ku niemu pewnymi krokami, zostawiając odciski wielkich łap na ubitym piachu, tak jakby już niejednokrotnie kogoś tu zagryzł. Zwierz zbliżał się coraz bardziej, nie szczędząc nowicjuszowi swojego wściekłego spojrzenia, wychodzącego z jego dzikich ślepi.
Po chwili nogi zesztywniały. Beodil wziął głęboki oddech i wykorzystując fakt, że wilk jeszcze się zbliżał, powoli acz sukcesywnie, zaczął chłodno i stanowczo obmyślać strategie jego pokonania.
Właściciel taniego sztyletu w końcu nadał walce tempo. Ruszył powoli w prawą stronę, odstawiając i dostawiając nogi przy każdym kroku, nie spuszczając przy tym zwierzyny z oczu. Wiedział, że każda chwila nieuwagi zachęci jego przeciwnika do ataku. Wilk intuicyjnie wykonywał te same ruchy, łapa do łapy, aby utrzymać dystans który uważał za optymalny dla siebie.
Zatoczyli tak jedno pełne koło, lecz nareszcie nadszedł czas. Beod rzucił się w stronę bestii. Dzierżąc sztylet w prawej dłoni, którą schował za plecami, aby znikła z pola widzenia jego przeciwnika, oraz lewą ręką zgiętą pod kątem prostym, wystawioną przed sobą na wypadek gdyby wilk chciał rzucić mu się na szyje, po ułamku sekundy znalazł się w odległości pół metra od zwierzęcia.
Ugiął się lekko w kolanach. Wychylił się do przodu szurając po ubitym piasku lekko lewą nogą, która była w tym momencie z przodu, zostawiając za nią małą chmurę pyłu. Jego oponent nie wiedział skąd nadejdzie atak, gdyż sztylet był dalej ukryty. Beodil zaczął skręcać się w lewą stronę, wyciągając rękę z ostrzem przed siebie. Szybkim i gładkim ruchem przeciął powietrze, próbując sięgnąć gardło wilka. Bestia w ostatniej chwili uchyliła głowę do tyłu, oraz ugięła się grzebiecie, w taki sposób że, jej kręgosłup prawie przypominał idealną parabole.
Zwierz wyczuł okazje i spróbował ugryźć awanturnika w lewą łydkę, która została z przodu po krótkim ślizgu. Sztyleciarz był świadom możliwości straty nogi. Jednak przypomniał sobie, że ma jeszcze prawą, pozostawioną z tyłu. Korzystając z resztek pędu jakie pozostały mu po szarży, uniósł drugą nogę i z całej sił kopnął przeciwnika w pysk, który już otwierał, aby zagłębić swoje kły w łydce.
Obydwoje odskoczyli od siebie. Wilk otrzepał się, Beod natomiast odetchnął z ulgą. Bez chwili namysłu bestia znów przypuściła atak. Biegła w prost na swojego oponenta. Nowicjusz będąc wciąż na ugiętych nogach, schylił się i wziął w do lewej ręki garść piasku wygrzebanego z ubitej nawierzchni podczas walki. Uniósł lewą rękę i rzucił piachem prosto w oczy zwierzowi oślepiając go. Wilk zaskomlał i uderzał się po pysku łapą w celu usunięcia okruchów z gałek ocznych. W międzyczasie Beodil podbiegł do przeciwnika po czym wbił mu sztylet w gardło uśmiercając go.
Przytrzymując lewą ręką łeb zwierzyny, wyciągnął z niej broń, otarł ostrze o spodnie w celu usunięcia z niego krwi. Podniósł się i uśmiechając spojrzał w stronę Respeva.