Aeger odbił atak swoim mieczem, robiąc młyńca i wywijając się spod sztychu. Przeniósł impet ataku na lewą stronę oponenta, ciągnąc jego środek ciężkości za sobą. Zostawił mu całkowicie odsłoniętą lewą górną i dolną kwartę, lecz nie spodziewał się stamtąd ataku. Uderzył głowicą od góry w dłoń trzymającą miecz, wytrącając nieumarłego z rezonu. Odsunął się do tyłu, próbując stanąć na twardym gruncie, nie mając żadnych przeszkód bezpośrednio za sobą. Stanął po środku alejki, groby mając po swojej prawej i lewej. Szybko zerknął za siebie, sprawdzając, czy żadna poczwara mu nie wychynie zza pleców i przyjął postawę. Jedna noga nieco z przodu, lewa ręka szerzej, dla balansu ciała. Wyprowadził cięcie z łokcia, tnąc poziomo od prawej na wysokości piersi. Przeciwnik zbił to uderzenie, nadstawiając miecz pod skosem. Ostrze ześlizgnęło się w dół, Aeger wycofał rękę, powstrzymując ruch ciała do przodu. Wskrzeszony człek postąpił krok do przodu, wyprowadził atak prosto przed siebie, w korpus, wyciągając się w fincie. Aeger odbił prawą stopą w tył i bok, przepuszczając miecz obok swojego brzucha. Złapał za rękę swojego adwersarza, pociągnął ją jeszcze dalej do przodu i uderzył znowu głowicą miecza, celując prosto w twarz. Znalazł się z boku zombie, mając otwartą prawą stronę potwora, gotową pod płaskie cięcie. Zaatakował tak właśnie, odsuwając z dala od przeciwnika, trzymając miecz oburącz. Klinga uderzyła w plecy i przecieła materiał brygantyny, szorując o metalowe płytki pod spodem. Nieumarły próbował się odwrócić, lecz siła ciosu znowu popchnęła go w bok, nie pomagając mu w utrzymaniu równowagi. Aeger postąpił krok w prawo, do przodu i zatrzymał się nagle w pozorowanym wypadzie. Zombie starało się wykonać zasłonę, odbijając nadciągając zapewne atak, lecz człowiek cofnął dłoń i zaatakował na odlew, w drugą, zamykając szybko pole. Kopnął przeciwnika w kostki, wytrącając go całkowicie z równowagi, gdy ten wkładał całą uwagę zablokowanie ciosu idącego w dolną część korpusu. Nieumarły wylądował na ziemi, a Aeger szybkim uderzeniem w nadgarstki, wyprowadzonym głęboko z ramienia, wytrącił broń z nieumarłych palców. Odkopnął ją daleko, samemu cofając się o dwa kroki.
- Wybacz... Przeczytałem "Potrzebuję nieco kwiatów, zwłaszcza od mojej żony" - odparł, patrząc z góry na rozbrojonego przeciwnika.