Wyglądało na to, że szedł w dobrym kierunku. Usłyszał nawet to, czego szukał. Przystanął chwilę i wsłuchał się dokładniej, czy to aby nie krasnolud po opróżnieniu rocznych zapasów piwa. Jednak nie, to strumyk. Górskie źródło wody. Wodopój. Miejsce, gdzie na pewno nie jedno zwierze przebywa, a jeszcze więcej odwiedza. Ostrożnie podszedł w tamtym kierunku. Powoli, by nie spłoszyć żadnej fauny, ani nie dać się zauważyć. Przynajmniej na tyle, na ile mógł i potrafił.