Jeszcze przed wejściem przez teleport, byłem całkowicie zakochany w pewnej pięknej maurence, po wielu pięknych chwilach spędzonych razem poprosiła mnie o perłę z morza a ja obiecałem jej ją,więc pożyczyłem łódź od kolegi rybaka i wypłynąłem, na tyle zaślepiony miłością że nie zwróciłem uwagi na wiatr i ciemne chmury, wypłynąłem daleko i wtedy zaczął się sztorm, a ja w małej łódce byłem sam na morzu, jedyne co wiedziałem to gdzie znajdował się ląd, pomimo fal i wiatrów udało mi się dopłynąć do brzegu. Razem z moją ex-miłością wynajmowaliśmy pokój w tawernie, gdyż w cyrku nie mogłem liczyć na chociaż minutę prywatności. Kiedy otworzyłem drzwi już chędożyła się z jakimś białasem. I od tamtej pory morze kojarzy mi z pięknem i zdradą.