- Co do chuja?! To jest coraz bardziej pojebane niż myślałem, że będzie! Krzyczał, bo nigdy w życiu czegoś takiego nie widział, i nie zobaczy. Masakra, ba nawet się odsunął, gdy kwas a może mleko? Wypaliło dziurę koło stopy Marduka. W międzyczasie "urodzone" demoniątka zaatakowały towarzyszy. - Wy się dziwicie, czemu ja piję. Trza zabić to coś! Dodał jeszcze, bo na więcej nie było czasu. Krasnolud następnie wyciągnął naładowany muszkiet, gdyż nie chciał za bardzo podchodzić do istoty do tego miał odpowiedni zachowany dystans. Dlatego wymierzył w łeb jednej z kobiet nadal, nie wierząc w to co widzi, ale jedno jest pewne, że cierpią, więc nacisnął na spust muszkietu. Srebrny pocisk przeleciał przez arenę, omijając małe diablątka, by zatopić się w potylicy jednej z kobiet. Miękka część głowy nie mogła przeciwstawić się takiemu impetu, podczas spotkania pocisku i skóry, i dobrze, bo to śmierć na miejscu z powodu zniszczenia mózgu, który w postaci każdej abominacji musi pełnić jakąś funkcję! W każdym razie jedną część można uznać za martwą? Nie było czasu na stwierdzenia, albowiem demoniątka były za blisko.
Krasnolud opuścił muszkiet na ziemię, aby ponownie dobyć młota. Młot był gotów tak jak jego posiadać dwie kreatury zaatakowały go, gdy dojrzały co kula zrobiła z ich rodzicielką. Wściekłość na tych małych pyszczkach wyglądała uroczo, ale cóż trzeba pozbyć się kolejnych śmieci. Kiellon poczekał, aż przeciwnicy obniżą tor lotu w tym czasie zebrał w lewej dłoni energie magiczną, którą wykorzystał do ciśnięcia dwa demoniątka o siebie, a zrobił to za pomocą telekinezy. Wszystko wyszło zgodnie z planem stworzonka zderzyły się a jedno uderzyło w zbroje Marduka swoją głową drugie, poleciało nieco dalej. - Przepraszam. Rzekł podchodząc do przełożonego, by standardowo zdzielić po łbie małego demona. Właśnie tak było, kiedy podrywało się powoli do lotu oberwało obuchem z góry na dół prosto w główkę. Czaszka demona wgięła się do środka, a on sam spadł tam, gdzie był chwilę wcześniej. Oczy wypłynęły na ziemię, a za nim mózg przykry widok, ale ten w oddali był znacznie gorszy! Drugi demonek zaatakował go niemal natychmiast chcąc ugryźć brodacza w gardło dziwnie to wyglądało, ale cóż taka taktyka albo wściekłość nim kierowała to bez znaczenia w tej chwili, ponieważ musiał uniknąć tego ataku, przez proste zejście w bok. Demoniątko zatrzymało się, lecz było za późno na reakcje z takiego powodu, że zadziałało przemieszczenie już, któryś raz z kolei. Kolejna bestia rodem z otchłani oberwała srebrnym młotem w plecy. Cios został zadany jak zawsze z góry na dół dla zwiększenia impetu. Demon poraniony srebrem wbił się w ziemię zostawiając mokrą plamę zbyt mocno, oberwał w swe małe plecy. ÂŚmierć na miejscu. - Marduke dobij! Wykrzyczał choć stał obok człowieka.
Kanclerz kończąc swoją część roboty, postanowił naładować muszkiet. Uważał, że może się przydać solidna siła ognia, sądził, że to dopiero początek nieprzyjemnych rzeczy w tym pomieszczeniu. Jeśli będzie mieć okazję to spróbuje również, naładować pistolety*
Pozostaje 30 srebrnych pocisków
1 x Dziwadło jedna z matek oberwała kulą, ale jak potoczy się dalej zależy od MG
3 x Demoniątko
// * Jak się uda to się uda, a jak nie to nie! Również decyzja MG