Kiwnął głową Królowi, gdy ten objaśnił znaczenie swojej maski. Nie znał się tak bardzo na wampirach. Wystarczyło mu to, że wie jak je zranić oraz zabić tak, by już nie wróciły. Ale uszanował lekcję daną mu przez Dragosaniego, zwłaszcza, że wiedzy nigdy nie jest za dużo, gdyż to ona jest prawdziwą potęgą. Bo czymże są moc magii i umiejętność walki bronią jeśli nie wie się jak je dobrze wykorzystać, jeśli nie wie się jak pokonać wroga? Drago spytał także Dravena o znaczenie jego maski.
- Cóż, zbroję, razem z maską zamówiłem jeszcze przed tym, jak nam zleciłeś tę misję, więc nie powiem, że po to by zostać incognito z racji pozycji jaką zajmuję w państwie, czy też dlatego, że jestem Kanclerzem w Bractwie.- odrzekł.- Cóż, mylisz się, jeśli myślisz że chcę zakryć bliznę jaką zostawił mi Frost. I mylisz się, że nie muszę. Mam dwie strony, dwie twarze. Tą którą widzą przyjaciele gdy z nimi piję i spędzam czas która jest maską dla mnie prawdziwego mnie, tej drugiej połowy. A ta druga połowa to ta, która budzi się wraz z każdą misją, każdą kolejną wyprawą na której stawiam czoła złu. Ta druga połowa to Gniew Zartata, Jego miecz, Jego oskarżycielskie oblicze, furia skierowana w stronę zła. A im wyżej jest się hierarchii Bractwa, tym bardziej się jest tym Gniewem.- wyjaśnił.- Spytasz: czemu? Bo świat, Drago, nie jest dobry. I dobrze o tym wiesz, ba, chyba nawet najlepiej na wyspie..- popatrzył mu prosto w oczy, jakby przez maskę. Jak jedna osoba, która straciła kiedyś wszystko co było jej drogie, do drugiej takiej osoby..- ÂŚwiat będzie na tyle dobry, na ile wbijesz weń te dobro.- spauzował.- A ta stalowa maska pozwala mi oddzielić te dwie strony siebie. Bo gdy przybywa obowiązek nie jestem już przyjacielem przyjaciół. Jestem wtedy karzącą dłonią Zartata, palącym promieniem brzasku, Jego egzekutorem i mieczem. I nie ma wtedy miejsca na cokolwiek innego.