Zapewne opętani kapitanowie statku, którym jest wszystko jedno, no ale akurat o stanie umysłu kapitana Kazmir nie wiedział. Gdy otworzył szufladę biurka, usłyszał czyjś wrzask. Taki rozpaczliwy, pełen bólu. I to było całkiem blisko. W szufladzie zaś znajdowała się fajka, paczka z jakimś suszony ziołem i niewielki dziennik. Co ciekawe nie było pióra ani atramentu, więc sposób zapisywania tegoż dziennika pozostawał w wyobraźni krasnoluda.
No i Emerick w końcu wyszedł. Pirat był całkowicie złamany, zarówno przez ból jak i samą grozę bycia opętanym przez czas jakiś. Biedak zamilkł i jakby się w sobie zamknął.
Dragosani nie odpowiedział. Prowadził ich na zachód, do jednej z wież Opactwa. Minęli przy wejściu milczących strażników. Wampir poprowadził dwóję paladynów korytarzami, kierując się coraz niżej. Widać było, że zna drogę do wyznaczonego przez siebie samego celu. Dotarli w końcu do dużego pomieszczenia.
Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.
- Zaczekajcie tutaj - powiedział, po czym odszedł. Wrócił po kilku minutach. Towarzyszył mu raanaarski wojownik. Niósł drewniane tarcze i młoty.
- Za sytuację w tawernie winię was obu - powiedział.
- Skoro naprawdę jesteście tak zapatrzonymi w sobie dziećmi, że nie potraficie ich ze sobą pogodzić, rozładujecie się w potyczce. -Raanaarski wojownik podał każdemu z nich broń i tarczę. Treningowe, więc raczej krzywdy nie powinny wyrządzić. Po tym wojownik odszedł. Paladynie zostali sami z królem.
- Obecnie swoim zachowaniem narażacie CAÂŁE Bractwo. Jesteście jego liderami, oczy całego rycerstwa Zartata patrzą na was. A wy żrecie się jak dzieci. Marduke, naprawdę musiałeś użyć zaklęcia na Kiellonie? To było konieczne? I to publicznie, przeciwko własnemu kompanowi, mimo iż dobrze znasz jego charakter. Oficjalnie jesteś jego przełożonym, to fakt. Jednak nadużywanie tej pozycji jest drogą do jej utracenia. - Spojrzał na krasnoluda.
- Kiellon! Strzelanie w tawernie? Jesteś świadom co właściwie zrobiłeś? A gdyby kula rykoszetowała i trafiła kobietę? Paladyn, kandydat do rangi świętego mściciela, powinien być bardziej odpowiedzialny. Jak mówiłem, nie jesteście teraz anonimowymi rycerzami. Przyjęliście wysokie rangi w Bractwie, więc musicie stanowić wzór do naśladowała. Jeżeli nie, to Bractwo szybko się rozpadnie. Mogę sam je rozwiązać, aby skrócić jego agonię. Co lepszych rycerzy przydzielę do mojej gwardii, a siedzibę oddam Bękartom. Ale zapewne tego nie chcecie. Więc przemyślcie dokładnie swoje zachowanie. Ale najpierw rozładujcie gniew. Samą bronią, bez używania magii i jej pochodnych. - Odszedł kilka kroków, dając paladynom miejsce do sparingu.
Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.
// Pamiętajcie o Zasadach.