Gdy Eve uniosła znudzony wzrok znad czerwonego wina, spotkała spojrzenie Gunsesa, zimne, wampirze, niedające zapomnieć o tym, że Cadacus jest bestią. Jego twarz nawet teraz, w blasku świec, przy miłym dla oka oświetleniu, wyróżniała się niespotykaną bladością, która u Eve budziła zawsze coś w rodzaju podziwu i uznania dla całej tej rasy.
Anielica powiedziała Safrze, by znalazła sobie inne miejsce. Elfka poszła kilka stołów dalej i tam bez skrępowania zajęła się pałaszowaniem kurzych udek. Miła odmiana zjeść coś, czego wcześniej samemu się nie przygotowywało.