Zatem tutaj także niczego się nie dowie. Rikka podziękowała kiwając głową i cofnęła się do wyjścia. Dokąd teraz powinna się udać? Chwilę musiała poświęcić na zastanowienie się nad swoją sytuacją. Jej zaciekawienie tajemniczą fiolką bezustannie rosło. Im więcej miejsc zaliczyła nie dowiadując się absolutnie niczego o obiekcie swoich poszukiwań, tym mocniej pragnęła dowiedzieć się czegokolwiek. Ostatecznie zdecydowała się odwiedzić jednego z członków Szarej Strefy. Kto, jak kto, ale ci ludzie wiedzieli o wszystkim co działo się w mieście. Możliwe zatem, że nazwa fiolki również obiła im się o uszy. Tylko kogo wybrać? Dziewczyna myślała nad tym lecąc ponad domostwami w kolejnych dzielnicach stolicy. Kto mógłby zwrócić uwagę na coś takiego? Wampirzyca ponownie przeleciała ponad miejskimi murami i postawiła swoje nogi na jednej z brudnych uliczek podgrodzia. Idąc przed siebie uważała na większe kałuże błota i rozglądała się za jednym z najlepiej doinformowanych żebraków z tych okolic. Niestety, zamurze nie było małe i nigdzie nie mogła wypatrzyć Wundura. Teraz jednak przestało to mieć znaczenie, bo właśnie dotarła do „najlepszej” karczmy w tych stronach. „Białe Myszki”, to speluna w której co drugi gość był złodziejem, paserem, albo handlował jakimiś mniej lub bardziej nielegalnymi dobrami. Rikka wcale nie zdziwiłaby się, gdyby któryś ze złodziei posiadał wiadomości o tych bardziej nietypowych łupach. Możliwe, że któryś natrafił nawet na informację o fiolce i postanowił zbadać sprawę. Wampirzyca ze stoickim spokojem minęła wykidajłę i weszła do środka. Brud, syf, smród palonych tutaj świństw i Rasher wie czego jeszcze. Normalny dzień w „Białych Myszkach”.