Autor Wątek: Spokój  (Przeczytany 1406 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Κεαηυ

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 170
  • Reputacja: 241
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ur mom gay
    • Karta postaci

Spokój
« dnia: 21 Lipiec 2016, 22:38:12 »
Prolog

Tacy jak on bywają nazywani szalonymi. Osoby bez kręgosłupa moralnego, tak ich zwą.

Mężczyzna stoi bez ruchu wpatrzony w horyzont. Długie, kruczoczarne włosy są poruszane podmuchami wiatru. Zielone oczy z pionowymi źrenicami zdają się nie widzieć nic, a może za wiele?
Drogą przekradają się cienie...
Samotnik uśmiecha się drwiąco i
delikatnie dotyka rękojeści miecza,
przewieszonego przez ramię niczym łuk. Powoli wychodzi, osobom skąpanym we krwi, naprzeciw. Widzi więcej. Ich zbrodnie emanują silnie, a ból ofiar prawie zwala z nóg.
Mężczyźni zatrzymują się, widząc dziwnego jegomościa, który zdaje się być ślepcem.
- Czego tu chcesz, pastuchu? - Pyta pierwszy z nich, rudy, z długą szczeciniastą brodą.
Dwaj pozostali kładą dłonie na pasach z mieczami. Bliźniacy. Elitarni zabójcy, którzy walczą bez cienia strachu.
- Wysłano mnie do was... A właściwie po was. - Odpowiada. Głos ma dziwnie metaliczny.
Rudzielec zaczyna się śmiać, jednocześnie wyciągając kuszę. Mierzy pomiędzy oczy nieznajomego.
- Posłuchaj gnojku. Właściwie najchętniej bym ci utoczył krwi, ale udało ci się mnie rozśmieszyć. Uciekaj, ślepcze.
- Niestety to jest niemożliwe. Nigdy nie odpuszczam. - Odpowiada prawie wesoło.
Zielonooki słyszy charakterystyczny dźwięk zwalnianego mechanizmu spustowego.
Bełt mija jego twarz o włos. Delikatnym ruchem wyciąga ostrze z pochwy. Stal błyszczy w słońcu, nim uderza w broń dystansową. Skomplikowany mechanizm rozpada się na kawałki.
Szybka finta pozbawia zaskoczonego rudzielca lewej dłoni. Dwaj pozostali wyciągają swe ostrza jednakowymi ruchami i kolejny cios spada już na stal. Klingi dźwięczą śpiewnie.
ÂŁowca przyklęka, pozwalając by cięcia zostały wykonane nad jego głową. Kontratakuje lekko, prawie że niedbale.
Przeciwnik odskakuje przed ciosem. Szybko, lecz jednocześnie zbyt wolno.
Porusza się niezgrabnie, wręcz ociężale. Zielonooki czuje metaliczny smak tętniczej krwi na swej twarzy.
Rudzielec wrzeszczy. Wciąż się wydziera. Nie walczy. Panikuje z bólu.
Drugi zraniony spoczywa bez ruchu na ziemi, ciało wygląda na napięte, w przedśmiertnych spazmach drga po chwili kilkakrotnie.
Ostatni się nie waha. Zasypuje zabójcę serią błyskawicznych ciosów. Dwukrotnie krwawe krechy znaczą skórzany kaftan obcego.
W końcu uderza z mocą. Cios zostaje sparowany z dziecięcą łatwością.
Odskakuje nerwowo wiedząc ile go to może kosztować. Cios w przeponę pozbawia go tchu, zaś kolejny cięcie strąca głowę z karku.
Zielonooki podchodzi do rudego. Całkowicie ignoruje błagania o litość.
Przygląda się mu i zauważa złoty medalion na szyi krwawiącego kusznika.
- Ona miała na imię Morilla.
W oczach zbója pojawia się cień zrozumienia.
- Pamiętam ją. Była zimna w łóżku. Ha ha ha... - Ostatni pokaz brawury znalazł ujście.
Mocny cios sprawia, iż krwawa masa będąca mózgiem uderza o kamienie, czerwona ciecz spływa po nich powoli.
Zielonooki zrywa z szyi nieboszczyka amulet i odwraca się.
Odchodzi bez słowa.

Forum Tawerny Gothic

Spokój
« dnia: 21 Lipiec 2016, 22:38:12 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top