-A więc pozdrówcie Rashera od jego bękarta!- sieknął mieczem po ziemi, wyrzucając w kierunku jednego z nich ziemię i duży tuman kurzu. Dostał ziemią po twarzy, skrzywił się i zaczął przecierać twarze. Wtedy to Torstein wystąpił przed siebie i trzymając broń jednorącz ciął w szyję bandyty. Trafił bezbłędnie, rozcinając jego tchawicę. Bandyta upuścił miecz i złapał się za szyję upadając przy tym na ziemię, trzymał się za ranę jakby próbował łapczywie złapać krew, zatamować jej krwotok. Chwilę tak wierzgał.
Drugi nie czekał. Zerwał się i ruszył ze swą bronią na wikinga. Wystąpił kilka kroków i ciął z góry, celując w głowę wikinga, jakby chciał ją rozłupać, niby orzech. Wiking odbił cios miecza i zawirował w piruecie, zmieniając pozycję o około metr. Tuż po tym ciął po lewym dolnym skosie, w prawą nogę, dokładnie udo przeciwnika. Zbir zablokował cios i wyprowadził kontrę od lewego górnego skosu. Wiking odbił jego broń bez trudu i kopnął przeciwnika w brzuch. Bandyta syknął i ugiął się. Torstein nie zaatakował jednak, czekał. Zbir po kilku sekundach zebrał się, zaatakował zamaszyście od prawej do lewej, celując w lewą rękę bękarta. Ten zablokował cios i walnął głowicą miecz w twarz bandyty. Ten znowu się zachwiał, splunął krwią z rozbitej wargi i ciął zamaszyście od góry, w bark wikinga. Ten zablokował jego cios, zjechał swoim ostrzem po jego, aż zahaczył o klingę wroga jelcami i wykręcił tak młyńca, wytrącając bandycie broń. Uderzył go głowicą w twarz, powalając na ziemię. Przytknął mu sztych miecza do szyi. Tamten z rozciętą szyją właśnie skonał.
-Teodorius. Gdzie on jest? I nawet nie próbuj dobyć tego sztyletu.- rzekł.