Kiellon w jaskini czuł się wyjątkowo dobrze poza tym, że było ciemno. Mimo to czuł, że wracają mu siły, bo przebywanie pod ziemią mają we krwi, co prawda krążył jak ćma szukając światła to na szczęście tunel nie miał odnóg i mógł iść trzymając się ściany do tego kroki stawiał spokojnie, by się nie przewrócić o kamienie a nawet nie wiedział ile czasu mu zajęło schodzenie, ale lekko nie miał wyczerpanie po marszu robiło swoje. Krasnolud idąc dalej w głąb dostrzegł światło małe promyki nadziei czyli pochodnie i w te pędy ruszył przyspieszając kroku. Brodacz spojrzał na scenerię a była to mała komnata jak dla królów albo grobowiec z pochowanym ciałem i raczej był to grobowiec a stwierdził po tym, bo był tam sarkofag, bo raczej kto by chciał mieszkać w takiej norze na pewno, nie żaden porządny krasnolud! Kiellon podszedł bliżej będąc tego ciekaw, co tam zobaczy, ale poza kurzem pajęczynami i sarkofagiem nic nie było ciekawego. Krasnolud po chwili dojrzał jakąś ludzką sylwetkę po opisie, którym powtarzał już od kilku godzin zauważył, że to stary drań Janusz, który nie wyglądał najlepiej miał ranę na ciele dość paskudną zresztą, jakby jakiś stwór go dopadł i schował się wewnątrz tego dziwnego kompleksu albo coś ze sarkofagu go zaatakowało, gdyż był pusty był. Krasnolud klęknął przy elfie opuszczając tymczasowo jeden z pistoletów.
- Janusz!? Kurwa nawet nie wiesz ile czasu poświęciłem na ciebie, aby móc odszukać twoje zmęczone ciało! Wykrzyczał na całą jaskinię, bo mógł następnie podniósł człowieka, który oparł się na jego barku. - Rana paskudnie wygląda, ale pewnie szaman będzie w stanie na to zaradzić, lecz powiedz wpierw co Ciebie zaatakowało? Spytał i powoli wychodzili z komnaty.