Wtedy z Revańskiej dziczy wyszedł czarny ork! W obecnym stanie jakim wyglądał powinien odstraszać wszystkich. Kenshin miał zarośniętą brudną facjatę, którą dodatkowo zdobił mech, mech i jeszcze więcej mchu i innych grzybów a gdzieniegdzie pojawiała się nawet kora albowiem ork musiał wiele kilometrów przejść i spać pod gołym niebem, by móc dojść do najdalszych zakątków puszczy i lasów w celu dokarmienia głodujących zwierząt w międzyczasie miał okazję spotkania się z innymi druidami, którzy obradowali w kamiennych kręgach na różne tematy. Najważniejszym z nich był temat plagi panoszącej się po całych lasach jak i plaga wampirów szalejąca po wszystkich gminach w okolicy i już miał zacząć się bronić, przed najeźdźcami kiedy to dostrzegł iż to wojownicy podróżujący zapewne ze stolicy. Jednak w jakim celu oni tutaj zmierzają i co chcą osiągnąć? Druid podniósł głowę i zawołał.
- Witajcie wojownicy! Jak ja dawno normalniej twarzy nie widziałem, ile to mogło być?
Zapytał sam siebie po czym odpowiedział.
- Ach tak! Z miesiąc czasu. Ostatnimi razy napotykam jedynie zmutowane zwierzęta i dzikie wampiry. Istna plaga!
Pokiwał głową mówiąc prawdę, bo tak zaprawdę było, jednakże nie zadał najważniejszego pytania.
- Panowie, co to za wyprawa wojenna? Jakaś krucjata się zaczęła?
Zapytał nie rozpoznając nikogo z rozmówców, bo trochę mu na oczy padło.