Taki piękny... Wspaniały... Boski... Pojawiło się w jego myśli widząc artystyczną śmierć tej jednostki, tej postaci, pozycję i niewybredną sytuację. to nie było okropne, wręcz przeciwnie, mimo braku świadomości widział równie okrutne obrazy w poprzednim życiu... nie mógł więc odczuć nic innego, jak zachwyt, który towarzyszył mu podczas dokonania rzezi w Mor Andor, zabicia Gomeza, czy przebudzenia Apriala... gdy sam dokonywał rytualnych mordów, oskalpowań, ćwiartowania zwłok, zrywania skóry z ciał ludzkich i zwierzęcych, tak też i oprawiania ludzkich szczątek dla artyzmu. Gdyby miał pełnię pamięci, odczuł by w tym momencie pełen emocjonalny związek ze sprawcą, tym bardziej chciałby poznać, by móc ocenić jego intencje i sprawność. Jego świadomość artyzmu i walorów dzieła, bowiem nie każdy potrafi to docenić, nawet sam autor nie jest często świadom dzieła swojego...
Jednak nie było to faktem, tylko możliwością niemożliwą!
Salazar zbliżył się do ciała i rozejrzał dookoła... spojrzał na stalagmit w dłoni, czy wskazuje jakąś konkretną stronę, dokładnie przyjrzał się zwłokom w celu oceny dalszych zmian. Czy poza zdjęciem skóry z twarzy brakuje czegoś jeszcze temu ciału. Przyjrzał się przybitej dłoni stalagmitem do drwa. szukał noty, pergaminu lub znaków, które były by nienaturalne i odbiegały normą od myśliwego. Przejrzał też odzienie które miały na sobie zwłoki na razie nie dorywając ciała od drzewa, jednak taki też był dalszy cel jego działań. Po pełnej obserwacji całego otoczenia bez strachu chwycił za stalagmit przybijający dłoń do pnia i energicznym nieszarpnięciem chciał wyrwać i oderwać dłoń od pnia, by móc przenieść ciało... nadal jednak nie dotykał samego ciała, przyglądał się i dotykał materiałów, jednak nie samego martwego ciała...