Uradowany mężczyzna nie zauważył obecności śledzącego go Gestatha, kierował się ciemnymi, wąskimi uliczkami. Droga dłużyła się, szczególnie, że mężczyźnie od wielu już godzin towarzyszyła nuda, bo wpierw musiał długo czekać w burdelu aż jegomość z niego wyjdzie, a potem spokojnie za nim podążać nie wiadomo ile czasu. Jednak nie to było najgorsze. Dla wywyższającego się arystokraty był niewidoczny, jednak wszyscy inni przechodnie dziwnie się patrzyli na Gestatha, co z pewnością go osobiście bardzo dekoncentrowało. Wpatrywali się w niego tępym wzrokiem i przekrzywiali twarz w nieprzyjemny sposób. Kiedyś musiał ktoś go zaczepić i tak też się stało. Kobieta lekkich obyczajów stojąca, opierając się o ścianę, zaczepiła go łapiąc bezceremonialnie go za rękę i przykładając sobie ją do piersi.
- Hej przystojniaku, tylko 20 grzywien, nie skusisz się? - powiedziała uroczym głosem.