- Ahh po co się myć, gdy tak me serce krzyczy i błaga o ponowne spotkanie z moją miłością. Wyżera mnie tęsknota od zewnątrz i pożera me wnętrzności, robiąc ze mnie szaleńca i niegodziwca. Chęć mnie bierze, aby choć siłą ją odbić i posmakować słodkich pocałunków, którymi kiedyś w pięknych ogrodach co dzień mnie obdarowywała. Jaki żem nieszczęśliwy, tak blisko, a jednak tak daleko, nie mogę poczuć jej delikatnej skóry oraz namiętnych ust. Dla miłości nie ma względu na wygląd, czy też zapach. Ona widzi we mnie godnego dla niej męża, który z radością stworzy z nią idealną rodzinę. Ale dziękuje ci Salazarze, do końca życia będę wielbił twe imię, dziękując za twą pomoc. Modły będę nosić do Bogów, aby cię szczęściem obdarowywali oraz bogactwem nie poskąpili, abyś i ty dobry człowieku kiedyś był dumny z tego, że pomogłeś nieznajomemu w potrzebie. - skłonił się i z uśmiechem na ustach udał się do swego pokoju.