Krata znajdowała się na wysokości jakichś dwóch i pół metra od podłogi. Za nią nie było już dalej tunelu, kończył się on po kilku metrach. Twarde lico ściany świadczyło o tym dosyć dosadnie. Sama kratka była prostokątem o wymiarach pół metra na mniej więcej jedną-trzecią. Prostokątem wykonanym pewnie z żelaza, gdyż dobrze widoczna rdza nieco zaczęła nadtrawiać pręty wystawione na wilgoć i ciągły kontakt z cząsteczkami wody. Nawet ukrytymi głęboko między kałem i uryną. A także krwią i innymi wnętrznościami istot żywych, gdyż jak dało się dojrzeć przez przebijające się nieśmiele światło, z kraty zwisało bodajże jelito. Porwane w strzępy, więc nie nadawało się do wykorzystania przez nikogo, kto przychodził elfowi do głowy.