Gdy znaleźli się już w sali i zasiedli do stolika, Drago skosztował dostarczanej mu krwi. Była najwyższej jakości. Jakoś go to nie dziwiło. W Burlesce wszystko wydawało się najwyższej jakości, stworzone ku zadowoleniu bogatej klienteli. Popijając krew Antares oglądał występ. Naprawdę bardzo rzadko można było takie coś obejrzeć. W ogóle Burlesca była miejscem dość nietypowym. Jakby niezbyt pasującym do obecnych czasów, może wyprzedzającym modę i.zwyczaje? Któż to wie. Występ i ogolna atmosfera bardzo spodobały się wampirowi. Do tego stopnia, że zaczął zastanawiać się w jaki sposób można zdobyć "wejście" tutaj. Chociaż pomóc Florentinie mogło coś takiego zapewnić. Więc kto wie, czasem może Drago by się tutaj wybrał? Podziemny i dość mroczny wystrój tego miejsca równeż działał na jego korzyść. Pod ziemią nie ma promieni słonecznych. Drago obserwował także osoby, które zebrały się w Burlesce. Zapewne była to sama śmietanka towarzyska. Szlachta, bogaci kupcy, może jacyś wyższe urzędnicy państwowi. Nie wyglądali bowiem na zwykłych ludzi o przeciętnych zarobkach. Oczywiście zapewne mało który z nich mógł przewyższyć statusem Draga lub Szarleja, ale nie musieli o tym wiedzieć. Sam Szarlej zajęty był jedzeniem. Głodny chyba był. Drago uznał,.że zabawnie byłoby dać mu zakaz na jedzenie na kilka dni, tłumacząc to wampirzą tradycją. Potem by chodził taki osłabiony i wychudzony! Ubaw po pachy. Kolejnym tematem do rozmyślań było to, co zrobiła elfka gdy popiła sobie ginu. Rzecz jasna Drago nie zamierzał pytać o to tak tutaj wprost. Obiektem, który mógł okazać się pomocny, był.oczywiście Gustawo. Trzeba będzie zagadać do niego, może przy pomocy magii umysłu. Ale nie teraz, nie tak przy ludziach (i elfach). Porozmawia się z nim na osobności. Potem szybkie wymazanie pamięci o tej rozmowie i nikt nie ucierpi, a wszyscy będą zadowoleni.
Noc mijała dość szybko. W Burlesce czas chyba płynął szybciej. Zbliżał się już ranek, co Drago odczuwał. Inni w sumie też. Siedzenie całą noc w takim lokalu jednak męczy. Dlatego Drago zaproponował aby przełożyć spotkanie z rana na popołudnie. Dzięki temu wszyscy wypoczną i będzie miło. I noc nadejdzie szybciej, ale o tym wampir nie wspomniał. Gdy to.ustalili rozeszli się. Dragosani przemienił się w nietoperza (na co Gustawo zapewne dostał ataku inspiracji do ballady) i poleciał do swojego domu. Wyleciało przez okno, bo drzwi są dla słabych. Pogadał trochę z Visenyą, potem zszedł do jednej ze swoich sypialni, tej w piwnicy pogrążonej w mroku i położył się spać. Nawet demoniczny wampir musi spać. Medytacja niestety nie wystarcza. Obudził się jakiś czas później. Był dzień, wampir czuł to. Lecz trzeba było działać. Przemył się, odbył krótką gimnastykę i nawet chwilę pomedytował. Uspokajało to umysł i klarowało go. Potem założył swój wampirzy pancerz i tak zabezpieczony przed słońcem ruszył na miasto. Szybko znalazł się na umówionym miejscu spotkania, pod bramą dzielnicy obywatelskiej, prowadzącą do Podgrodzia. Czekał na resztę.