Był piękny dzień, godzina 15ta a temperatura wokół ciebie sięgała 29 stopni, miłe warunki, ciepło straszliwie, jednak dawało się to znosić bez uszczerbku na efektywności działań.
Mknąłeś szlakiem mijając pola uprawne, gdy w końcu przed tobą zaczęły pojawiać się drzewa, a wokół na szlaku coraz gęstsza tworzyła się dżungla. Mijając kolejne drzewa poczułeś ten zapach, ten sam co na ulicy handlowej, były to kwaskowate zapachy cytrusów, dokładniej pomarańczy. Dojrzałeś te drzewa, rosły przy szlaku, jednak owoce były stosunkowo wysoko zwłaszcza jak dla krasnoluda, gałęzie z owocami były zawieszone 2,5 metra nad ziemią... wiedziałeś, że gdyby zerwać dużo nie trzeba by kupować... Jednak szlak był długi i wcale nie zamierzał się jeszcze kończyć...