Nie odzywałaś się, to i on nie wymówił żadnego słowa. Jechaliście spokojnym tempem na północ wyspy, gdzie według map i wiedzy Nicholasa znajdował się sierociniec, Fore Ver'Alone. Znajdował się w gminie Afers, która obecnie zarządzana była przez panią mściciel - Evening Antarii.
Podczas jazdy zostałaś uraczona przepięknym jesiennym widokiem. Las był bowiem skąpany w złocistych liściach, które raptem kilka dni wcześniej upadły na powierzchnię, by zostać tam aż do końca, do całkowitego zamrożenia świata. Do Hemis, krócej mówiąc.
Po dobrych dwóch godzinach jazdy Nicholas wyciągnął z torby małą skrzyneczkę, z której natomiast wyciągnął trochę suszonej wołowiny.
- Zjedz coś. Musisz mieć siły - mruknął, podając Ci wymienioną wcześniej żywność. -
Postaram się znaleźć jakąś przydrożną karczmę, choć szanse są znikome.Przyśpieszył delikatnie, nieznacznie. Czuł, że zaczynało się robić zimno. Wiedział, że kobieta długo nie wytrzyma. Nie, jeśli będzie chciał jechać całą noc. A był w stanie, podobnie jak jego koń - Kluseczka.
Znów przyśpieszył konia.
Po następnych dwóch godzinach jazdy usłyszałaś, że Nicholas coś mruczy. Z początku niewyraźnie słowa zamieniły się w słowa
pieśni- Far over, the misty mountains cold...