Niziołek ucieszył się w duchu bo pieniądze to akurat były mu potrzebne. Postanowił pomóc, bo czemu nie? Stwierdził że jeśli do wieczora żaden wóz nie nadjedzie to on rano idzie z buta, chyba że jakieś nieprzewidziane okoliczności zmuszą go do zostania na dłużej. Miał wymieszać jakieś korzonki z wodą i sokiem. Robota nie taka zła, mimo iż zapach w budynku powalał. Wziął puste wiadra, postawił obok siebie, do każdego z nich wsypał do poziomu 1/3 mieszankę, do 2/3 dolał wody i soku do pełna. W ten sposób otrzymał kilka wiader pożywienia dla świń. Wziął jeszcze jakieś mieszadło i zamieszał w każdym z wiader by karma była dokładnie połączona ze sobą a nie rozwarstwiona. Po kilku minutach skończył. Wyniósł wiadra na zewnątrz i wypatrywał Mieszka. - Gotowe? - rzekł.