- No nie, jeszcze nie dopływamy, dopłyniemy gdzieś o poranku... - Odparł spokojnie sternik i kończąc swoje jedzenie, jak i reszta marynarzy, wstał i skłonił się.- Dziękujemy za miłą i smakowitą kolację, my już wrócimy do pracy... Powiedział i wraz za nim wtórując wyszli z ładowni wszyscy marynarze.
Sternik poszedł do steru i odwiązał go, by odzyskać manewrowość statkiem, rzeczywiście gęsta mgła była dość okrutna, wpłynęli w mleczną toń, w której nic widać nie było.
- Zwinąć żagle! Nie możemy dopływać w takich warunkach! - Odezwał się do nich, a oni posłusznie zaczęli zwijać żagle, trwało to ładne kilka minut, gdy sternik z oddali dojrzał migające światła, Cholera... Pomyślał wiedząc, że to z pewnością inny statek. Pozostało pewnie około kilku minut do spotkania, miał tylko nadzieję, że się z nim nie zderzą...
- Edek, wejdź na gniazdo, tam może dojrzysz coś lepiej. - Powiedział do swojego marynarza by ten w następnej chwili wdrapując się po linach wszedł do bocianiego gniazda na środkowym, najwyższym maszcie.Wygodnie ukląkł w gnieździe i chwytając za lunetę, przyłożył do oka wypatrując przez mgłę owego światła. Niestety mgła nadal przeszkadzała w dobrej widoczności, jednak im wyżej, tym była mniej gęsta.
- To na pewno statek... Na pewno płynie w naszą stronę ale się raczej nie zderzymy... raczej to nie nasi. - mówił Edek.
- Na pewno nie nasi, bo nie płyniemy do Hessein! Jaką banderę widzisz.
- Chwila... Czarna... czaszka i piszczele! to piraci! - dopowiedział Edek do sternika...