Trzeba będzie rozbić obóz, tylko gdzie? To pytanie siedziało w głowie Lucasa już od momentu, kiedy się ściemniło. Rycerz poklepał delikatnie Tancerza po pysku, chcąc uspokoić konia, w takich warunkach jednak łatwiej było to powiedzieć niż wykonać. Ciemność przysłania drogę, całun mroku niemal zakrył całą widoczność mścicielowi. To bardzo utrudniało podróż, zwłaszcza, że Tancerz czuł jakąś niepokojącą aurę, a jego konia zwierzęca intuicja raczej nie zawodziła. Lucas wypowiedział inkantację: - Elisash! - kula światła rozbłysnęła, a rycerz przeniósł ją telekinetycznie nad głowę po czym rozejrzał się dookoła w celu zbadania terenu. Delikatnie przesuwał się do przodu, wciąż starając się panować nad strachem swojego konia.