Ork momentalnie wyciągnął topór i rąbnął w wyciągniętą dłoń bandziora, cios był silny na tyle że niemal odrąbał mu rękę. Solidny kopniak posłał rannego na ziemię, zaskoczenie... miał jeszcze sekundy, cenne sekundy na przejście po rzucającym kurwami człeku i z dłonią trzymającą się na ścięgnach... dopadł do tego z mieczem, odbił jego atak i rąbnął przez łeb. Prosto w twarz. Obrócił się szybko i zarąbał rannego. Z trzecim... z nim sobie nie poradzi ale liczył że spierdoli.
//Opisałem jak mogłem najlepiej