Osłabienie, pragnienie, głód, pot, a teraz jeszcze szpikulec w gardle. Ten ktoś na górze musiał go bardzo lubić. Oby jego krew przyprawiła go o zatwardzenie. Chciał dobyć miecza. Miał szczęście, nie musiał go szukać na ślepo ręką po ziemi, bo nawet go jeszcze nie wyjął z pochwy więc wiedział gdzie kierować dłoń. Nie wiedział czy to przez jego R Ha minus we krwi stwór się tak delektuje, ale po dwóch sekundach od dziabnięcia go, dobył miecza i szybko uciął brzydalowi tego wyrośniętego fiuta na czole. Jego własna krew rozlała się po jego twarzy. Nie tracił czasu i korzystają z chwilowego zachwiania stwora zatoczył ostrzem łuk i ściął głowę hydrze. Wylało się na niego jeszcze więcej krwi.