- Dwie grzywny za trzy sztuki, dobry panie - powiedział sprzedawca, wskazując na te mniejsze, okrąglutkie, dobrze wypieczone i nieźle pachnące. Miał jeszcze kilka większych, rozłożonych obok, które były grubsze i nieco pokaźniejsze. Sam człowiek siedzący za kramem był raczej schludny, czysty, nie śmierdział biedą i widać, że to raczej nie brak klientów mu doskwierał. Po chwili można było rzec, że to nie tylko zmartwienie, ale też zmęczenie. Zmęczenie fizyczne i psychiczne. Sprzedawca miał niecałe trzydzieści lat, na pewno nie przekroczył jeszcze trzeciego krzyżyka na karku. Jego zarost był równo przycięty i krótki.