-Chmielowo jest znacznie bliżej. Szkoda, że nie wziąłem konia. Ale cóż, spacerek się przyda.
Themo pchnął drzwi od karczmy i jednym krokiem przekroczył próg oddzielający pomieszczenie od reszty miasta Atusel. Znaleźli się na ulicach miasta. Herszt prowadził krasnoluda ku zachodniej bramie. Mijali po drodze kilku mieszkańców, którzy głównie szli w przeciwną stronę, do "Tommiego". Przemierzali wybrukowane chodniki, przechodzili obok zabudowań aż w końcu ujrzeli cel swej wędrówki. Niestety, to nie była jeszcze ta miejscowość, tylko brama miasta. Prawdziwy cel czekał kilka kilometrów za tą bramą. Themo nawet nie rozglądał się po okolicy. Znał to miasto. Kiedyś w końcu mieli tu siedzibę, która niezbyt się wszystkim podobała. Całe szczęście, że przeprowadzili się do zamku. Ale wspomnienia pozostały. Jedynie wspomnienia. Organiczne odpady na butach dało się wyczyścić. Wziął głęboki oddech. Chłód uszczypnął go w nozdrza. Na szczęście w tej części wyspy jest w miarę ciepło, a sam ma wełnianą bieliznę chroniącą go od niskich temperatur. Spojrzał na towarzysza. Jako krasnolud też był odporny, mimo iż był łysy. Ciekawe, zwykle przedstawiciele jego rasy mają takie owłosienie, że ledwo co twarz widać. Ale jest pewno gruboskórny, jak reszta. W milczeniu dotarli do bramy miasta. Kilka kroków i przekroczą granicę, i znajdą się na szlaku.