Bale zostały przecięte a z nich powstał duży stos desek, ale towarzysze zdawali sobie sprawę z tego, że będą musieli razem je wyheblować. Dlatego, Timothy wziął piłę od elfa i ruszył do składziku tam odłożył ostre narzędzie czyszcząc i zabezpieczając je a następnie maluch wziął taczkę oraz dwa heble, które schował do kieszeni. Niziołek wrócił na miejsce pracy podając długouchemu hebel, po czym on sam wziął się do pracy obrabiając deski. Tim natomiast poszedł najpierw pozbierać odpady po korowaniu oraz resztką powstałych, po cięciu desek a pozostałości z heblowania wrzuci na sam koniec, gdy deski będą gotowe do zaniesienia je do magazynu. Taczka była pełna, ale jeszcze nie gotowa do wywózki, więc Timothy idąc śladami elfa sam zaczął heblować uprzednio pocięte deski w tym celu narzucił sobie jedną na stojaczek i zaczął jeździć po niej ostrzem, które równało i gładziło ją z każdym ruchem małych rączek. Deski w ciągu godziny powinny być gotowe, bo wszak pracowali we dwóch i szło im to niezwykle sprawnie i wydajnie. Niziołek starał się jak mógł, by deski były nienagannie wyheblowane.