Wóz opustoszał po godzinie a w międzyczasie, dhampir dostrzegł jak jeden z krasnoludów sam ciąga całe bele. Wtedy zdał sobie sprawę, że to sam szlachcic Atusel wstawił się do pracy w tartaku. Silvaster nie spodziewał się, że szlachcice będą tutaj pracować dlatego rozpoczął rozmowę z owym brodatym jegomościom nim pójdzie korować zaniesione drzewo. - Widzę, że teraz nawet szlachcice wzięli się do roboty a nie żerują na biednych chłopach. Muszę przyznać, że zaskoczyłeś mnie krasnoludzie i to bardzo, no pogadałbym jeszcze, ale muszę okorować drzewo. Rzekł i ruszył na swoje stanowisko pracy chwytając pierwszy lepszy toporek. Dziecko świtu może i nie znało jak powinno się walczyć toporkami, lecz zwykłą siekierą akurat umiało się posługiwać jak każdy, więc chwytając mocno za rękojeść starało się spokojnymi i długimi ruchami ściągać całą korę ze wszystkich kłód. Kora schodziła równomiernie i gładko nie uszkadzając samego drewna, z których pozyska za niedługo deski. Już po chwili w koło jego miejsca pracy zbierało się coraz więcej kory.