- Dzięki żonie. Była wcześniej ważną osobą na targach, do czasu kiedy jej mąż zmarł. Bidaczek, zamordowany na szlaku. Po tym incydencje, większość już nie miała szacunku do Arieli... Wkroczyłem więc ja, młody i piękny, z twardą ręką. I jakoś tak poszło.. Potem oddałem na jakiś czas moim synom, ale.. No cóż, gdy ja ruszyłem po nowe przygody, moja działalność zaczęła upadać. Więc musiałem wrócić, tracąc tym samym okazję do prawdziwych przygód... - wóz jechał sobie spokojnie po ubitym trakcie. Mijał drzewa, dużo drzew prawdę mówiąc, nic sobie nie robiąc...