Na plażę wypełzły dwa demony. Duże bestie. Duże i dość niebezpieczne. Z prawie trzystoma kilogramami żywej wściekłości trzeba się liczyć. Szczególnie w podwójnej dawce. Wampir szybko opracował plan działania. Demony także zaczęły działać. Gdy już wylazły z wody (co niespecjalnie wpłynęło na ich możliwości) od razu dostrzegły wampira. Niemal równocześnie machnęły potężnie skrzydłami i wzniosły się w powietrze. I skierowały się szybko na Draga, zapewne chcąc spaść na niego z powietrza. Antares tymczasem wybrał jednego z nich na cel, tego, który leciał po lewej, i korzystając z mocy odłamka Krwawego Kryształu rzucił zaklęcie.
- Aresh iaash! - Zaklęcie Paraliżu uderzyło w umysł demona, który stracił władzę w kończynach. Także w skrzydłach. Spadł ciężko na ziemię, wzbijając tumany piachu. Na chwilę był wykluczony z walki. Drugi demon jednak wciąż atakował. Nadleciał nad Draga i runął na niego z nieba, chcąc go przygnieść samą swoją masą. Jednakże wampir był szybki i zwinny, szczególnie w nocy. Uskoczył w bok, pokonując tym samym jakieś siedem metrów, dzięki czemu uniknął zmiażdżenia przez demona. Potwór, widząc, że nie zdołał dorwać swojej ofiary, ryknął i rzucił się na Draga. Nakierował na niego woje ramię. Dragosani znał tę technikę ataków tego rodzaju demonów. Potwór chciał go po prostu, bezczelnie staranować. Wampir poczekał na odpowiedni moment i znów uskoczył w bok, robiąc unik. W tym skoku przebył jakieś pięć metrów w swoje prawo. Demon natychmiast zorientował się, że coś jest nie tak. Dostrzegł wampira z boku i znów skoczył na niego wściekle. Jedno ze swoich ramion przekształcił w demoniczne ostrze, drugie pozostawił w normalnej formie z pazurami. Najwyraźniej uznał, że rozprawi się z wampirem w zwarciu. I najpewniej by mu się to udało. Tyle, że Drago nie był zwyczajnym wampirem. I był więcej niż gotów do tego starcia. Był wystarczająco szybki i zwinny aby unikać ataków demona. I zaczęło się. Demon ciął potężnie od góry swoim ostrzem, jednocześnie próbując złapać wampira drugą łapą. Dragosani jednak uskoczył w bok, już nie tak daleko jak przedtem. Po prostu chciał uniknąć kończyn demona. Ciął błyskawicznie szablą w jego nogę. Rozciął udo. Rana była stosunkowo płytka, więc szybko zaczęła się zaklepiać. Ale nie chodziło też o trwałe zranienie demona. Raczej o wkurzenie go. Potwór znów zaatakował. Ciął ostrzez poziomo, na wysokości głowy wampira. Drugą łapą znów spróbował go złapać. Antares najpierw kucnął, a potem zrobił przewrót w bok, po którym natychmiast wstał. Uskoczył przed kolejny atakiem demona i sam ciął szablą. Znalazł ku temu odpowiedni moment. Mgnienie oka, kiedy miał okazję. Wykorzystał ją. Ciął błyskawicznie. Jego ruch był niemalże niedostrzegalny. Ostrze szabli trafiło w niezmienioną łapę demona, tuż pod łokciem. I przeszło przez nią niemal bez oporu. Jedna z rąk demona została odcięta. Ten ryknął wściekle i spróbował uderzyć Draga ramieniem. Wampir odskoczył w tył, unikając tego. Potwór ruszył do dalszego wściekłego ataku. Zniżył łeb i podrzucił go do góry, próbując w ten sposób zabić Draga na swoje rogi. Dragosani jednak był na to zbyt szybki i zbyt zwinny. Był Bestią. I wampirem, jakby tego było mało. Odskoczył w bok, przez co uniknął nabicia na rogi. Maszkara z Otchłani cięła więc swoim demonicznym ostrzem. Był to brutalny atak, wykonany poziomo. Mimo to nie trafił on Draga. Demon ryknął wściekle. Dragosani był dla niego jak komar, którego nie można trafić, bo zawsze ucieka. Tyle, że komary nie mają w zwyczaju odcinać rąk. Potwór atakował i nie mógł trafić Antaresa. Ten zaś czekał na okazję. I dostrzegł ją. Skoczył ku demonowi, tnąc szablą z nadnaturalna szybkością. Skierował ostrze w druga łapę potwora. Powyżej miejsca, gdzie przemieniła się w ostrze. Czyli obok łokcia. Klinga z czarne rudy bez przeszkód odcięła drugą kończynę demona. Dragosani po tym odskoczył, chcąc uniknąć ewentualnego kontrataku. On istotnie nadszedł. Demon najpierw spróbował trzasnąć Draga kikutem ręki, a potem skoczył na niego z zębami. Drago uniknął tego, niemalże przepływając z zwinnym ruchu tuz obok demona. Jednocześnie ciął w jego nogę. Tym razem o wiele skuteczniej. Ostrze szabli przeszło przez kończynę demona pod kolanem. Odcięło ją, a demon ciężko upadł na piach. Drago uskoczył przed tym, nie chcąc zostać przygniecionym. Gdy demon leżał, Drago ciał w jedno z jego skrzydeł, odcinając je. Tak, aby potwora nie miała głupich pomysłów z lotem. Potem doskoczył do jego głowy. Uważając na zęby i rogi, ciął kilka razy w kark demona. Po ostatnim cięciu łeb demona odpadł od ciała. Krew tryskała z szyi. Demon zaś był martwy. Pozostał drugi.
Drugi właśnie wstawał. Paraliż widocznie przestawał działać. Jednak demon wciąż był trochę niesprawny. Oczywiście to mogło się zmienić w ciągu kilku sekund. Demony to silne bestie. Dlatego też w tym przypadku Drago zaatakował pierwszy. Błyskawicznie skoczył na potwora, atakując go. Demon musiał się bronić. Uznał zapewne, że najlepszą obroną jest atak, dlatego też złożył obie wielkie dłonie w slot nad dłonią, tworząc coś w rodzaju młota. I uderzył nim. Potężnie, niczym taranem. Ale Dragosani widział już kiedyś taki atak i wiedział jak go uniknąć. Widząc co się szykuje, odskoczył w bok. Młot demona uderzył w ziemię, wzniecając fontannę piachu. Drago zasłonił oczy przez piaskiem. Niemal na ślepo wykonał unik, gdyż usłyszał ryk demona i jego ciężkie kroki. Aura Inteligencji też robiła swoje. Uskoczył w bok, unikając tym samym ostrza demona, które to potwór już przemienił z ręki. Drugą rękę także przeistoczył w ostrze, więc miał je dwa. Niebezpieczna mieszanka. Demon skoczył na Draga, atakując wściekle i agresywnie. Antares musiał wykonać serię uników i odskoków. Nie chciał zostać trafiony. Demon napierał wściekle, a wampir się bronił. Unikał ataków. Przy jednym z uników znalazł się z boku demona. Wykorzystał okazję, która przyszła w tym momencie, do ataku. Ciał pewnie, precyzyjnie i piekielnie szybko. Czarne ostrze szabli wbiło się w rękę demona, powyżej ostrza, odcinając kończynę. Demon ryknął, odwrócił się błyskawicznie i ciął drugim ostrzem. Drago musiał momentalnie odskoczyć w tył. To tez uczynił. Uniknął tego ataku, lecz demon szykował następny. Machnął skrzydłami i wzniósł się w powietrze. Będąc już kilka metrów nad ziemią runął na Draga jak taran. Powietrzny taran. Antares odskoczył w bok na jakieś sześć metrów, unikając przygniecenia. Lądując wykonał przewrót i błyskawicznie wstał. Demon tymczasem też wylądował, znów wzbijając tumany piasku. Widząc, że nie dopadł Draga, ruszył na niego wściekle. Tym razem chciał go zabić na rogi. Drago uniknął tego ataku, doskakując w bok. Potem odskoczył przez potężnym cięciem demonicznego ostrza. Znalazł się z boku demona i znów wykorzystał okazję do ataku. Tym razem ciał w nogę demona. Ostrze znów nie zawiodło. Przeszło przez demoniczną tkankę potwora i jego kość. Odcięło jego nogę. Demon ryknął. Upadając próbował machać skrzydłami. Dragosani odskoczył w bok, nie chcąc zostać przygniecionym przez demona. Jednocześnie ciął w jedno ze skrzydeł, rozcinając je wpół i uniemożliwiając demonowi lot. Demon leżał więc na ziemi. Jednak wciąż był niebezpieczny. Warczał i machał ostrzem, próbując dorwać Draga. Miotła się i rzucał. A Dragosani skakał wokół niego, unikając ataków. I ciał. Najpierw pozbawił demona jednego ze skrzydeł. Przeszkadzałoby mu w dalszych działaniach. Potem odciął jego pozostałą rękę. Na końcu doskoczył na głowy demona. Uważał przy tym na jego żeby i rogi. Zadał mocne i precyzyjne cięcie w kark potwora i pozbawił go w ten sposób głowy. Demon nawet nie ryknął. A walka się zakończyła. Przynajmniej na tę chwilę. Drago zerknął w stronę morza. Chciał zobaczyć, czy nie nadpływają inne demony. No i czy może dojrzy magów.