Armin na początku miała dziwne przeczucia dotyczące tego mężczyzny, bo myślała, że w paczuszce może być broń, ale gdy usłyszała, że to zwykłe ksiązki bezinteresownie się uśmiechnęła. Pożegnała się w Frankiem i wyszła z karczmy. Paczuszkę wzięła w prawą rękę i wyruszyła na szlak. Czarnoskórą pszeszył obraz martwych zwierząt, ponieważ właśnie tą drogę musiała jeszcze raz pokonać. Szła wzdłuż rzeczki, kiedy zobaczyła dobrze znane jej wilki. Na brązowo-szarym futrze widać było krew, która już lekko zaschnięła. Maurenka przytknęła dłoń do nosa, gdyż czuła smród, który towarzyszył rozkładowi zwłok. Dziewczyna zaczęła biec, by móc znowu odetchnąć świeżym powietrzem. Nie oglądała się do tyłu, tylko szła przed siebie. Miała nadzieję, że ten szlak nie jest zbytnio długi.