Z daleka mogłeś usłyszeć rozmowę z którą postacie niezbyt się kryły.
-Czego chce mały człowieczek? Czemu wzywa Vlubtoga? - zapytała duża postać.
-Przykre...Czy to jest życie jakiego oczekiwałeś, Vlubtog? Zarządzać drobnymi akcjami z haraczem z wnętrza jaskini? - spytała mniejsza.
-Vlubtog cię zmiażdży! - ryknął.
-Och, naprawdę? Odważysz się przekroczyć tą granicę i zaryzykować własne życie? - mówiła postać spokojnym tonem. -Możesz spróbować mnie zabić - i przegrać - albo wybrać sobie drugą mozliwość.
-Jaka możliwość druga? - spytał ten duży.
-Dołączysz do mnie i zapewnię ci dostatek oraz siłę.
-Więc Vlubtog ma dwa wybory: zginie albo będzie bogaty i silny? - zapytał sam siebie. -Vlubtog wybiera możliwość drugą. Mniejsza postać zaśmiała się.
-Tak myślałam że spojrzysz na to z mojej strony. - powiedziała. -Wezwę cię do siebie kiedy nadejdzie dla nas świt.
Wokół zrobiło się dziwnie ciemno. Jakiś dym czy opary zasłoniły sylwetki nieznajomych, a gdy ustąpiły nikogo już tam nie było.