Radowitowi został ostatni do pokonania. Zadraśnięcie było na pewno bolesne, więc poddenerwowało elfa w pewnym stopniu. Dziecię lasu ruszyło do przodu, atakując wardyną. Ptak unikał ciosów oddalając się z ich zasięgu za pomocą swoich skrzydeł, ale zaraz znowu atakował. Przyszły druid skupiał się na tym, by unikać jego drapieżnych zapędów, lecz nie zawsze było to łatwe. Takie ptaszysko jest szybkie i zwinne, więc trzeba je po prostu przechytrzyć. Albo być szybszym. Radowit w pewnym momencie był chyba po prostu szybszy. Uskoczył do tyłu, gdy ptak runął z góry. Szpony minęły jego twarz tylko o centymetry, więc mało brakowało. Elf zamachnął się wardyną, uderzył ptaka, lecz niedostatecznie silnie, by zadać mu jakieś poważne obrażenia. Ostrze zadziałało bardziej jak obuch i zdezorientowało na moment bestię. Demoniczny kruk opadł nieco niżej i wtedy Radowit wykorzystał okazję i wbił mu drugi koniec wardyny w ptasi korpus.