Saturas powrócił do stołówki, zasiadł przy stole, spod płaszcza wyciągnął trzy pergaminy.
Wyspa niewiele się zmieniła przez te lata. ÂŚlubowałem naprawić jej zszarganą przez tłuszczę reputację. Gdy odrestaurowano stare, dracońskie budynki, dostrzegłem tam przyszłość, świetlaną, wspaniała przyszłość.
...
Zabójca mojej rodziny stanął przede mną. Odsiedział wiele lat w celi będąc badany przez magów i został uznany za zdrowego. Byłem dumny, że trafił na wolność. W zamian za jego wolność państwo potrzebowało jedynie podpisu. Mówił o tym, jak marzy, by przejść się po ogrodzie. Jak tęskni za uczuciem podmuchu powietrza na twarzy. Po czym złapał za pióro i zabił nim mojego skrybę. Gdy został obezwładniony, zaczął błagać o wybaczenie, o litość, lecz te uczucia były mi obce. Patrzyłem, jak strażnicy go masakrują.