Gdzieś w tłumie pojawiła się także jasnowłosa dziewczyna. Włosy miała związane w wysoki kucyk, na plecach przyczepioną miała tarczę, przy pasie swój srebrny miecz i kiścień; bronie który miały jej pomóc przeżyć starcie z demonami... Szła kilka kroków za przemarszem wojska z Bractwa, zdawała się trochę spóźniona ale zaraz potem dogoniła resztę i truchtała sobie gdzieś z tyłu tej defilady. Nie musiała wytężać wzroku by znaleźć Funerisa jadącego na przodzie. ÂŚnieżnobiałe skrzydła wyraźnie wyróżniały się z tego tłumu najróżniejszych istot.
Hełm wzięła pod pachę, odłączyła się od reszty rycerzy i przeciskając się między jakimiś marynarzami i krzątającymi się osobami, weszła na statek. Woń wodorostów, zapach ryb i soli będą jej teraz towarzyszyć podczas pierwszej morskiej podróży. Szczerze? Trochę się bała. Po pierwsze, że statek zatonie, trafi na sztorm lub nagie skały i roztrzaska się. Wiadomo, trochę dramatyzowała i niepotrzebnie się martwiła, jak większość kobiet. Po drugie - demony. Nigdy żadnego nie widziała, nie wiedziała jak z nimi walczyć albo się bronić. Wzięła głęboki oddech, przymknęła na chwilę oczy i wsłuchiwała się w krzyk krążących nad okrętem mew, starając się zapomnieć o przyszłym zagrożeniu.
Na pokładzie zdążyła już zauważyć kilka znanych osób. Aragorn, Drago, ten dhampir... I Fun stojący na dole. I to by było na tyle. Oprócz nich była cała zgraja orków, jakichś innych jaszczurów i nieznanych jej zupełnie istot.
Podeszła powoli do grupki rozmawiających. -Witajcie.