Kobieta przylgnęła do chłodnej ściany jakiegoś budynku stojącego nieopodal. Trudno było ją zauważyć zwazywszy na kolor skóry i otoczenia. Musiała przedostać się tam niezauważona przez strażnika, ale także przypadkowych ludzi. Obserwowała okolicę przez jakiś czas i uznała, że musi pozbyć się potencjalnych świadków. W końcu zdecydowała się i ruszyła pewnym krokiem w tamtą stronę. Po drodze przyszykowała sztylet, swoją jedyną broń. Podeszła do niego od tyłu, choć i tak mógł usłyszeć jej kroki na kruchym śniegu. Armin podkradła się po cichu, ale mężczyzna po prostu czuł, że ktoś jest z nim. Odwrócił się, a maurenka dostrzegła jego przerażoje spojrzenie. Strażnik zdążył wydać tylko jeden krzyk nim ostrze zatopiło się w jego krtani. Jej pchnięcie było zdecydowane i mocne. Sama się sobie dziwiła, że była w stanie to zrobić. Ciało zaciągnęła w najciemniejszy kąt uliczki. Krew przysypała śniegiem. Następnie ruszyła w stronę wejścia do magazynu, tego dla pracowników.