- Sprać po mordzie paru kolesi. Idziemy.
Wyszliście z karczmy i szliście przez miasto. Po krótkim czasie zaszliście do dzielnicy portowej, gdzie szlajały się same łachudry i obszczymury. Można powiedzieć, że to ta ciemna strona miasta. Skręciliście w boczną uliczkę. Niziołek zapukał do drzwi. Uchyliły się odrobinę. Potem szybko zamknęły i usłyszałeś brzęczenie łańcucha. Potem otworzyły się na oścież i weszliście do środka. Potem Cyppir zaprowadził cię na dół do piwnicy, z której było słychać krzyki. Gdy weszliście ujrzeliście niewielki, prowizoryczny ring. W zasadzie to były deski ustawione na cegłach ułożone w coś, co miało przypominać okrąg. W środku na pięści walczył człowiek i jaszczuroczłek. Wokół areny ustawiło się kilkunastu osobników. Jedni w samych spodenkach i bandażach czekający na swoją kolej i inni w mniej lub bardziej szykownych strojach szukający zarobku.
- Jak ci się podoba? Przygotuj się, idę ci załatwić pierwszą walkę.