Sprawnie wykorzystując nieustannie zmienną grę cieni oraz środowisko Anette dotarła do swojego celu. Choć z każdym krokiem miażdżony pod skórzanymi butami śnieg skrzypiał nieco, a kobieta zostawiła za sobą wyraźne ślady, dotarła niezauważona, taru nie zostało zbudzone ani nikt nie podniósł alarmu.
Dostała się w obręb tarasu, wyglądający jak półkole, sięgające swoją podstawą od domostwa, a wierzchołkiem skierowane w stronę ogrodu. Miejsce to obecnie było zaśnieżone i ewidentnie nieużywane, dało się dostrzec tylko ślady łap. Przed sobą Anette widziała dwuskrzydłowe drzwi wejściowe oraz okna, zarówno na parterze jak i na piętrach, utrzymane w tym samym stylu, co front dworu.
W tym samym czasie mauren zmierzał spokojnym krokiem w stronę dzielnicy obywateli, gdzie swoją siedzibę miała kupiecka rodzina, jego kontakt. Nie dziwił się miejscu ich zamieszkania, wszak mimo znacznych zdolności handlowych nie mieli herbu ani nazwiska, pozostawały im jedynie przydomki i biedniejsza nieco dzielnica obywateli. Mieszkający na podgrodziu Samir jedynie mentalnie wzruszył ramionami i przedostał się na teren swoich działań, rozglądając po okolicy. Wiedział, gdzie jest dom, do którego zmierza, chciał zaplanować całe podejście, jego pracodawca również zażądał dyskrecji.