- Są tutaj w Efehidonie dwie dość znaczne rodziny. Jedna to tylko, a może aż kupcy. Bardzo majętni ludzie z dużymi wpływami, zresztą czemu się dziwić, pieniądze wiele znaczą w tym społeczeństwie - podjął mauren - I owa kupiecka rodzina ma syna imieniem Arne. A ten młodzian ma zamiar pojąć za żonę córkę głowy pewnego rodu szlacheckiego o uroczym, choć obco brzmiącym nazwisku Dvir. Dziewczę ma na imię Marissa, jest w naszym kupcu głęboko zakochana, podejrzewam, że z wzajemnością, skoro zdecydowali się na ślub. Nie znam całej historii, nie wiem, jak udało im się przekonać rodziców na ten krok, ale mam pewne podejrzenia.
Dopiero teraz Samir pozwolił sobie na skąpy uśmiech, raczej dla zaznaczenia dziwaczności zlecenia niż z samego poczucia humoru. Wyjął z kieszeni dwie kartki, zapisane drobnym druczkiem.
- To - wskazał na pierwszą kartkę - Jest zlecenie morderstwa Arne Thorbjorna, narzeczonego Marissy. Przyszło do mnie od rodu Dvir. A to zaś... - pokazał drugą kartkę - To zlecenie na Marissę Dvir, nie zgadniesz, kto zlecił akurat to zabójstwo - wyszczerzył białe zęby.