Jechaliście w spokoju, nawet się nie odzywając. Niezmącona cisza z czasem mogła zrobić z was szaleńców, ale lepiej być szaleńcem, niżeli rozmawiać o pogodzie, prawdaż?
Dwie godziny po wyjeździe, chłód opanował świat już do końca, a z ciemności zrobił się mrok.. Nadszedł późny wieczór, wszystko co do teraz można było jeszcze zobaczyć, teraz rozpłynęło się w śniegu.
- No.. To czas na postój... - mruknął ich pan, a czarni zatrzymali wóz i starali znaleźć się odpowiednie miejsce.