Gilard odwrócił się i poszedł do innego mniejszego pokoju. Wrócił z dwoma pieniącymi się kuflami.
-Chodzi o to, żeby już nie naprzykrzali się nam w tej okolicy. Trzeba by ich czymś zająć. Utworzyły się dwie takie bandy i jak wszyscy tutaj, konkurują ze sobą o wpływy. Jeśli chodzi o ich uzbrojenie to mizerne. Zwykłe łapserdaki. Ilu ich jest w sumie, tego nie wiem. Ale zazwyczaj kręcą się po dwóch, może trzech. - mówił. -Sprawę wypadałoby załatwić tak, żeby nie przysporzyć sobie problemów, tylko innym. Rozumiecie, prawda?