Ork wzruszył ramionami i ruszył za dhampirem. Słowo czarnuch niezbyt mu się spodobało, ale cóż sam zgłosił się na ochotnika do jego drużyny. W takim razie nie chciał narzekać i, tylko mocniej zacisnął rękę na rękojeści bułatu. Wtedy też Silvaster wpadł nawet na dobry pomysł. - Widzę, że pomyślałeś o wszystkim. Dobrze będę, Cię osłaniać chodzący za dnia. Tak określił dhampira, którego promienie słoneczne nie raniły i postąpił według planu. Mianowicie schował bułat do pochwy, a dobył łuk i jedną z żelaznych strzał z kołczanu. Teraz podążał śladami Silvastera, który widział dokładnie w ciemności i mógł pokazywać Kenshinowi gdzie ma strzelać.