Nawet się jakoś specjalnie nie zdziwił, gdy ujrzał taki właśnie widok. Morze kości i skrzepy zatęchłej krwi. Nie miał nic przeciwko śmierci, dopóki nie dotyczyła bezpośrednio jego. Lekkie i przyjemne podejście do spraw odejścia z tego łez padołu sprawiło, że nawet się nie wzdrygnął. Bardzo możliwe, że kości należały do innych adeptów, którym się nie udało. Co z tego? On miał zamiar iść dalej. Dlatego ruszył przez most, stąpając jednak ostrożnie.