-W takim razie ruszam niezwłocznie. Do zobaczenia!-Evening uprzejmie pożegnała się z Gerinem i ruszyła w stronę stajni Bractwa, w której czekał Caledus. ÂŁaciaty koń ożywił się na widok dziewczyny, która poklepała go przyjaźnie po szyi. Zapewne poczuł, że czeka go wycieczka. Kilkanaście minut później ogier był osiodłany i przygotowany do jazdy. Eve wskoczyła na niego całkiem zgrabnie, tak jak ją nauczono na lekcji jeździectwa i mając w głowie wszystkie wskazówki dotyczące jazdy konnej, dała łydkami znak Caledusowi, szarpnęła lejce, a koń ruszył przed siebie.
Wyjechali na dziedziniec Bractwa, mijając po drodze paru znajomych rycerzy, a potem skierowali się na południe. Zaczynał się dopiero Atunus, dni bywały jeszcze ciepłe, słońce świeciło co raz niżej, ale wciąż przyjemnie ogrzewało skórę. Eve jechała dość spokojnie, nie chcąc przemęczać swojego rumaka już na początku. Tak więc jechali w umiarkowanym tempie, a dziewczyna od czasu do czasu spoglądała na mijane krajobrazy, które wyłaniały się zza kolorowych liści.