Roddy nie zamierzał zwlekać i wtopił się w tłum wychodzący na brzeg. Wiedział dokąd ma się udać, a nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie tu czekał z tabliczką "Egharod z Krwawych Kruków". ÂŻałował trochę, że nawet będąc wyjątkowo wysokim rangą Krukiem, nikt nie będzie wiedział, kim tak naprawdę jest. Sława nie była rzeczą dostępną dla niego. Nie pozostało mu nic innego jak żwawym krokiem ruszyć w stronę ruin. Nie szedł jednak bezpośrednio w linii prostej ku niemu. Nie wiedział, czyje oczy na niego patrzą, dlatego wpierw porozglądał się na jakimś rynku, potem powłóczył się po ulicach miasteczka, by po upewnieniu się, że nie jest śledzony, ruszyć cichaczem do miejsca docelowego.