Zbliżał się do strażników. Mimochodem, mógł ich minąć i uciec, jednakże... mieli miecze, obnażone już.. Jeden niewłaściwy ruch a koń zostałby podcięty, a on z mocą runąłby na ziemie i coś sobie złamał... Zatrzymał konia pięć metrów przed strażnikami, zeskoczył z konia i wysunął płynnym, miękkim ruchem katanę z pleców.
- Panowie, ale po cóż się tak złościć? To tylko taka zabawa... - próbował ich przekonać, co jednakże chyba nie przyniosło pożądanych skutków. Raczej tylko ich zezłościł.
Ruszyli do ataku, wszyscy czterej, z nadzieją że tym sobie pomogą. Kruk jednakże już na to czekał, przygotował dłoń i strzelił w zadek konia, płosząc go. Bydle przestraszyło się i pędem rzucając się do ucieczki, potrąciło jednego z strażników. No tak, to prawda. Nie zrobiło to na nim większego wrażenia, żadnych poważniejszych obrażeń, nic. Ale przynajmniej wyeliminował jednego przeciwnika na krótki czas, co daje mu większe pole do obrony, nawet jeśli ta obrona pozwoliła jedynie na krótką i bezwartościową walkę.
Pierwszy cios nadleciał, ostrze skierowane do maurena został jednak odbite za pomocą katany, którą Kruk za w czasu wysunął. Mohamed chcąc czy nie, musiał uważać na pozostałych dwóch, którzy bezczynnie nie stali, a także chcieli pomóc. "Trzej muszkieterowie" pomyślałby sobie kto, gdy wszyscy stojący rzucili się na jednego człowieka. Do tego czarnego! Rasiści pieprzeni, ot co!
Kruk odbił kolejne cięcie, potem poprawił katanę, potem rzucił się w bok, turlając się po ziemi, aż do znalezienia się obok nich.
- Bu! - zaśmiał się, zamachnął i uderzył jednego w plecy. Potem drugi raz, trzeci i czwarty. Pięć uderzeń udało mu się zadać, nim wszyscy zdążyli się oporządzić. Padł pierwszy trup, zostało trzech. Tak, trzech. Ten, który do czasu leżał na ziemi, teraz uniósł się i także rzucił się do ataku.
1/4 Strażnik