Zajęła wskazane miejsce obok kobiety, dziękując przytaknięciem głowy. Zaśmiała się na słowa o tym, że jest przemoczona -To nie od śniegu... Miałam małą przygodę z jeziorkiem. Płytkim, ale jednak. Zaraz pewnie wyschnę. - wyjaśniła uprzejmie. - Szukałam pewnych istot. Jak pewnie myślicie, nie przemoczyłabym się dla zwykłej przyjemności chociażby, zwłaszcza że jest raczej chłodnawo - rzuciła okiem za okno. Oparła się łokciami o stół. - Wiecie... - zaczęła cichym głosem - ... szukam pewnych istot, dość niszczycielskich, małych i przebiegłych. ÂŻyją w tutejszym lesie.
Wodząc wzrokiem, każdemu z osobna, niby to przypadkiem, spojrzała w niziołkowe oczy, szukając zrozumienia i upewniając się, że nie mają złych zamiarów i są przyjaźnie nastawieni.