Jako, że terenów "zielonych" mieliśmy pod dostatkiem w GII (GI - w końcu to bardziej góry, niźli drzewa trawki etc), Myrtana odpada (nie powiem, parę miejsc mi się spodobało - najbardziej Silden i tamtejsze lasy).
Więc Nordmar vs Varant. Dobra, pojedynek na kilka rund, bez chamskich zagrań!
1. Przyroda:
Nordmar: zimno, zimno, zimno! Do tego dość niebezpiecznie (ogry i inne przerośnięte kransoludy... eee, miałem na myśli karłowate olbrzymy... cholera, nvm). Jednak te góry wyglądają majestatycznie... Tja, szkoda, że nie są bardziej bezpieczne.
Varant: hmm, coś cieplej się robi na przełęczy z Myrtany. I cieplej, i cieplej. Dobra, jesteśmy na pustyni. "O KU**A, GORÂĄCO!" - to krzyk każdego, kto zrobi sobie wycieczkę krajoznawczą. Jeszcze te szakale. I pełzacze tam jakieś. Hmm, coś na plecach robi się gorący, jakby para szła. Odwracamy się i widzimy przerośniętą jaszczurkę, która przegieła z papryczkami. Znaczy się smoka.
Też ciężko, ale minimalnie bezpieczniej, niż w Nordmarze. Poza tym takie złoty piasek...
2. Ludzie i kultura:
No, w tym
Nordmarze to przywitać umieją. Kawał szynki (wg gry "najlepiej smakuje w sosie myśliwskim" ;]) i flaszka do tego. I ciepło w domostwach. Może i są prości, twardzi i walą prostą z mostu, ale są honorowi i przy****dolić umieją. Poza tym, kobiety też mają czym oddychać... walczyć, ma się rozumieć. I tłuką Orków jak Jurand Krzyżaków... Nie znacie? Ech, nieważne. I ładnie grają tu - przywitali mnie tu jak Szkoci każdego (nie, nie chodzi o "szkocką") - grą na dudach. A wyglądają jak taki mało popularny lud, mało kto o nim wie. Zowie się Wikingowie. Podobało mi się tam.
Handel. Zaraz, pomyłka jakaś. Wodą? Dobra, pustynia, niezły interes w sumie. ÂŻe co?! LUDÂŹMI?! Tych
Asasynów nieźle pogibało. Wprawdzie znają się co nie co na walce i na truciznach... właśnie w tym problem. Zawsze mogłeś się obudzić z nożem w bebechu i modlić się, żeby ta trucizna szybko działała. Ale za to towary mają najlepsze pod słońcem (nie tylko pustyni). I "parapetówki" mają niezłe. Te tańczące dziewczyny, mhmmm... A, tak, niewolnice - niewolinctwo jest be! Ale grają świetnie. Coś jak Egipt? Też nie znacie? Ech...
Dobra, rozpisałem się jakbym był tam.
Jednak Varant. Te złote piaski, muzyka, niewolnice (a co!
). I wygląd domostw.