[...]katanę... Straż nadal oczekiwała pierwszego ruchu przeciwnika. Ten jednak jak gdyby nigdy nic, wsunął katanę. Miał sposób jak pozbyć się swojego celu, jak i tej straży. Uniósł ręce w górę, poddając się. Ktoś go zaszedł od tyłu, ogłuszył. Ciało Kruka z łoskotem padło na ziemie, niczym worek ziemi.
Mauren obudził się jakiś czas potem, w konwoju. Popatrzył na herby. Nie były to herby króla, co oznacza że to nie straż króla go wiozła.
- Wiem skąd ten herb.. - pomyślał... Miał na sobie tylko bawełnianą koszulę. Wszystkie jego bronie zostały zabrane, co utrudniało zlikwidowanie celu...
W końcu jednak wóz dojechał. Zatrzymał się w jakimś obozie, gdzie straż go wyrzuciła. Wszyscy się porozchodzili, został tylko dwóch - którzy zaczęli go prowadzić do swego pana...
Co jest kurwa?! - zapytał, szybko zeskakując z koi i wyciągając katanę. - A.. To kapitan... - stwierdził. Założył szybko na siebie koszulę, założył kusze, przelożył pas z kataną przez bark i wybiegł z kajuty.